„Była sobie rzeka” Diane Setterfield [recenzja książki]
Czas na recenzję nowości – książki wydanej w Polsce w tym roku. Choć najczęściej czytam starsze książki, to czasem skuszę się na coś świeżo wydanego. Tak też trafiłam na książkę Była sobie rzeka autorstwa Diane Setterfield, angielskiej pisarki.
Była sobie rzeka Diane Setterfield
Setterfield Diane Była sobie rzeka, Wydawnictwo Albatros, 2020
Tytuł oryginału: Once Upon a River
Tłumaczenie: Izabela Matuszewska
Rok I wydania: 2018
Zarys fabuły
Anglia sto lat temu. Zimowy wieczór mija w gospodzie położonej nad Tamizą na snuciu opowieści. Ta sztuka jest tam wysoko rozwinięta, a najlepsi mistrzowie kreujący i umiejętnie opowiadający historie są niezwykle cenieni. Lecz oto zdarza się coś, co przekracza ramy wiarygodnej opowieści. W gospodzie pojawiają się niespodziewani goście, a to co się dzieje, wydaje się nieprawdopodobne.
Główną bohaterką wieczoru staje się mała nieznana dziewczynka. Nazajutrz okazuje się jednak, że choć początkowo nikt jej nie rozpoznał, to teraz znajdują się aż trzy rodziny, które twierdzą, że to ich dziecko. Ustalenie prawdziwej tożsamości dziecka nie jest łatwe, bo dziewczynka nie mówi ani nie reaguje na żadne imię.
Mija pewien czas, wydaje się, że sytuacja unormowała się. Znaleziono pewne rozwiązanie, sytuacja dziecka wydaje się wyjaśniona. Jednak wszyscy czują, że coś nadal jest nie tak…
Moja opinia
Tak szybko sięgnęłam po tę książkę, ponieważ zapamiętałam Diane Setterfield jako autorkę świetnej Trzynastej opowieści. Była sobie rzeka aż tak mnie nie urzekła, ale uważam ja za dobrą powieść.
Ta książka o opowieściach, sama zawiera wszystkie elementy, które powinna mieć dobra historia: zaczyna się niespodziewanym, nieco tajemniczym zdarzeniem. Następnie następuje rozwój akcji, pozorne zakończenie historii, nagły zwrot sytuacji i dalsze perypetie bohaterów, a na koniec zakończenie rozwiązujące większość wątków. Pozostaje jednak coś niedopowiedzianego, co zostaje w pamięci i przez jakiś czas nie daje spokoju.
Autorka świetnie oddała klimat nadrzecznych miejscowości. Czytając Była sobie rzeka potrafimy wyobrazić sobie Tamizę, poczuć jej zapach unoszący się wokół i wilgoć ogarniającą przyległe do niej tereny i budynki.
Muszę przyznać, że to książka odmienna od innych, które ostatnio czytałam. Przyjemnie jest na coś takiego trafić. Choć ja czytałam ją latem, wydaje mi się, że jeszcze lepiej by się sprawdziła w jesienne i zimowe wieczory.
Dodam jeszcze, że książka jest bardzo ładnie wydana, a niebieska okładka ze złotymi elementami jest śliczna.
Moja ocena: 7/10
Komu mogę polecić tę książkę?
- miłośnikom opowieści
- lubiącym tajemnicze historie
- tym, którzy lubią nieco pogmatwaną fabułę
- czytelnikom lubiącym stopniowo rozkręcającą się opowieść
- miłośnikom historii zwykłych ludzi
- lubiącym baśniowe klimaty
Komu odradzam:
- miłośnikom wartkiej akcji
- lubiącym ciągłe zwroty akcji
- nie lubiącym snucia opowieści
- lubiącym tylko w pełni prawdopodobne historie
Dobrze, że książka jest dobra, na razie nie mam na nią jednak większej ochoty.
Może kiedyś przyjdzie Ci na nią chęć 🙂