Kto się boi Virginii Woolf? [recenzja filmu]
Ostatnio wypożyczyłam z biblioteki kilka filmów, w tym Kto się boi Virginii Woolf?, który od dawna miałam na liście do obejrzenia. Lubię oglądać cenione filmy niezależnie od tego, kiedy zostały nakręcone, czy są w kolorze lub czy mają efekty specjalne.
Kto się boi Virginii Woolf?
tytuł oryginalny: Who’s Afraid of Virginia Woolf?
rok produkcji: 1966
kraj produkcji: USA
reżyseria: Mike Nichols
scenariusz: Ernest Lehman
najważniejsze aktorki i aktorzy: Elizabeth Taylor, Richard Burton
Zarys fabuły
W pierwszej scenie poznajemy małżeństwo z około 20-letnim stażem, Marthę i George’a. Jest druga w nocy, właśnie wrócili z imprezy u jej ojca, rektora uniwersytetu, na którym pracuje George. Okazuje się, że mimo późnej pory za chwilę ma do nich wpaść z wizytą inna para. Są nowi w mieście – on będzie wykładowcą, dlatego nasi bohaterowie mają się trochę nimi zająć. Rzeczywiście po chwili zjawiają się Honey i Nick.
George od początki nie ukrywa niechęci wobec gości. Martha stara się odgrywać przyjazną gospodynię.
Niestety szybko okazuje się, że późna pora, wypity alkohol i nieco kłopotliwa sytuacja nie sprzyjają dobremu nastrojowi i miłemu spotkaniu. Przy kolejnych drinkach języki coraz bardziej się rozwiązują i bohaterowie coraz otwarciej opowiadają o swoim życiu, sytuacji w związkach, straconych złudzeniach, ale też nadziejach. Atmosfera staje się napięta, głosy się podnoszą, zaczynają się kłótnie, dochodzi nawet do rękoczynów.
Moja opinia
Krótko można podsumować, że jest to film o zawiedzionych nadziejach. Oglądając kolejne minuty feralnego spotkania widzimy, że bohaterowie choć na zewnątrz grają zadowolonych z życia, w gruncie rzeczy są nieszczęśliwi. Ich życie ułożyło się zupełnie inaczej niż tego oczekiwali, związali się z osobami, o których mieli zupełnie inne wyobrażenia i teraz tkwią w niesatysfakcjonujących małżeństwach. Ambicje zawodowe również nie zostały osiągnięte…
Siłą tego filmu są świetne dialogi i rewelacyjna gra wszystkich bohaterów, a w szczególności Elizabeth Taylor i Richarda Burtona (którzy prywatnie aż dwukrotnie byli małżeństwem i na pewno nie łączyły ich proste relacje). Film nie dłuży się, jednak trzeba uważnie śledzić dialogi, by nie zgubić wątku.
Na dodatek film ma bardzo dobre zakończenie, o którym jednak nie mogę nic napisać, byście nie stracili przyjemności z oglądania go.
Bardzo polecam ten film. Mimo, że nakręcony ponad pół wieku temu, nadal jest aktualny.
Dodam jeszcze, że obraz Kto się boi Virginii Woolf? zdobył aż 5 Oscarów: za rolę pierwszo- i drugoplanową żeńską, najlepsze scenografie, kostiumy i zdjęcia czarno-białe.
Moja ocena: 8/10
Komu mogę polecić ten film?
- miłośnikom klasyki kina,
- lubiącym filmy z dobrymi dialogami,
- entuzjastom czarno-białego kina,
- lubiącym dramaty,
- miłośnikom dobrze zekranizowanych sztuk teatralnych,
- lubiącym dobre aktorstwo.
Komu odradzam ten film?
- nielubiącym czarno-białych filmów,
- osobom, które nie lubią filmów rozgrywających się na niewielkiej przestrzeni, tylko w kilku sceneriach,
- nielubiącym przegadanych filmów,
- osobom, które nie mogą poświęcić 2 godzin na całkowite skupienie się na filmie,
- miłośnikom nowoczesnego kina.