Kraina nadziei [recenzja filmu]
Przeglądając ofertę HBO GO natknęłam się na film Kraina nadziei. Zarówno plakat jak i opis wskazywały na jakieś romansidło, jednak zdecydowałam się go obejrzeć, ponieważ był produkcji fińskiej i intuicja podpowiedziała mi, że może to jednak być dobra historia. I dobrze, że nie zraziłam się pozorami, bo film okazał się być ciekawy.
Kraina nadziei
tytuł oryginalny: Oma maa
rok produkcji: 2018
kraj produkcji: Finlandia
reżyseria: Markku Pölönen
scenariusz: Markku Pölönen, Antti Heikkinen
najważniejsze aktorki i aktorzy: Oona Airola, Konsta Laakso
Zarys fabuły
Kończy się II wojna światowa, do domów wracają ci, którzy ocaleli. Jednym z ich jest Veikko. Zanosi on rodzinie swojego wojennego przyjaciela informację o jego śmierci. Tak poznaje Anni, siostrę zmarłego. Zakochują się w sobie, choć pochodzą z różnych światów – on jest drwalem, ona córką bogatego przedsiębiorcy. Mimo nieprzychylności jej rodziny, Veikko i Anni postanawiają się pobrać. Start w nowe życie ma im zapewnić przygotowywany przez fiński rząd program przekazywania ziemi weteranom. Otrzymują ziemię, którą mają obowiązek uprawiać, by spłacić otrzymaną pożyczkę.
Veikko i Anni zakasują rękawy i zaczynają walczyć z naturą. Muszą wyciąć drzewa, by móc uprawiać rolę. Wspólnie z sąsiadami stawiają mały drewniany domek. Niestety, rany odniesione w czasie wojny sprawiają, że Veikko choruje i w konsekwencji w złym stanie trafia do szpitala. Anni zostaje sama, lecz nie traci nadziei i pracując ponad siły, próbuje stworzyć gospodarstwo.
Moja opinia o filmie Kraina nadziei
Oczywiście jest to historia o miłości, jednak daleka od klasycznej opowieści o parze z dwóch różnych światów, których uczucie pokonuje jednak wszystkie przeszkody i żyją długo i szczęśliwie. Anni i Veikko muszą każdego dnia walczyć o przetrwanie swego uczucia i o wygraną z naturą na północy Finlandii. Wkładają wiele sił w przetrwanie związku i stworzenie własnego gospodarstwa. Mają różne charaktery, pochodzą z różnych sfer. Kochają się, ale też kłócą. Są prawdziwymi ludźmi z krwi i kości, a nie bajkową zakochaną parą. Ich życie w małym drewnianym domku na brzegu jeziora pośród lasów to też nie sielanka.
Szczególnie spodobała mi się postać Anni, silnej kobiety. Kobieta okazuje się być odporna psychicznie na spotykające ją problemy, jak i silna fizycznie, by mierzyć się z surową naturą. Aktorka grająca ją, Oona Airola, zasługuje na uznanie, bo świetnie się w nią wcieliła.
Ogólnie film trochę powoli się rozkręca, a druga połowa jest lepsza niż pierwsza. To dobry film o niełatwych powojennych czasach, miłości mającej słodko-gorzki smak, trudnościach życia w północnej Finlandii oraz roli sąsiedzkiej pomocy.
Moja ocena: 7/10
Komu mogę polecić film Kraina nadziei?
- miłośnikom pięknych plenerów z północy Europy – krain pełnych lasów i jezior,
- lubiącym historie miłosne z historią w tle,
- tym, którzy lubią silne postaci kobiece w filmach,
- chcącym zobaczyć jakiś film z Finlandii,
- lubiącym konie,
- tym, którzy cenią współpracę międzysąsiedzką.
Komu odradzam ten film?
- lubiącym szybką akcję,
- nie interesującym się minionymi czasami,
- osobom, które nie tolerują wątków miłosnych,
- nie interesującym się życiem poza miastami.